HR EXCELLENCE IN RESEARCH Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza YUFE Yerun
 

Znajoma z billboardu.

Znajoma z billboardu.

Znajoma z billboardu.

Pracowita, sumienna z niepohamowaną aktywnością na kilku płaszczyznach, tak pokrótce można scharakteryzować studentkę dwóch kierunków studiów w Collegium Medicum UMK. Wyzwania, które podejmuje mnożą się same, porywa ją prąd kolejnych zdarzeń. Zmaga się z cechą charakteru, która nie pozawala jej zrezygnować z żadnego z nich.

Martyna Wichrowska już czwarty rok studiuje analitykę medyczną oraz finalizuje pierwszy rok studiów farmaceutycznych. Niedawno stała się rozpoznawalna. Jej twarz zerkała na nas z billboardów.

Agnieszka Milik - Skrzypczak: Studiowanie na dwóch kierunkach jednocześnie pochłania spory wycinek twojego czasu.

Martyna Wichrowska: Zgadzam się, niemniej nie jest najgorzej. Fakt, że jestem  na pierwszym i czwartym roku pokrewnych studiów daje mi pewną swobodę nauczania. Oczywiście uważam, że należy się przyłożyć, niemniej w myśl  zasady „dla chcącego nic trudnego” radzę sobie. Lubię wyzwania i im więcej zajęć tym ciekawiej.

A. M-S.: W nawiązaniu do twojej aktywności zaangażowałaś się w interesujący projekt. Umówiłam się z tobą na rozmowę odnośnie konkretnego tematu – zostałaś Twarzą Galerii Pomorskiej.

M.W.: Tak, potwierdzam! Wiąże się z tym ciekawa historia. Trzy lata temu mój kolega z roku brał udział w pierwszej edycji konkursu Zostań Twarzą Galerii Pomorskiej i zajął drugie miejsce. Bardzo mnie motywował do wzięcia udziału w kolejnym wydaniu konkursu i za jego namową stanęłam w szranki z innymi dziewczynami. Nie miałam wcześniej do czynienia z profesjonalną fotografią ani modelingiem. A ponieważ wszyscy moi znajomi pochwalali mój pomysł, uważając że jestem fotogeniczna, postarałam się o profesjonalne zdjęcia. Okazało się, że nie przypadły one do gustu jury, które stawia na naturalność. W następnym roku, po raz kolejny podesłałam swoje fotki bez konkretnych oczekiwań. Podkusiły mnie plakaty, które zapraszały do eliminacji. Postanowiłam spróbować jeszcze raz i nie mówiąc nikomu podesłałam swoją podobiznę. Nie ukrywam, że motywowała mnie również nagroda. Chociażby taka niższego rzędu.

A. M-S.: Czekam na finał …

M.W.: Nie spodziewając się odzewu ze strony Galerii, podczas nauki na kolokwium, dostałam telefon. Zostałam zaproszona do  finałowej czterdziestki. Wcześniej była to finałowa dziesiątka. Moje emocje opadły. Konkurencja na poziomie czterdziestu kandydatów jest spora, znacznie różni się od rywalizacji w gronie dziesiątki najbardziej fotogenicznych twarzy. Każda z kandydatek  miała praktycznie długie włosy, prezentowały się okazale. Jako jedyna spośród grona miałam krótką fryzurę. Tym bardziej, że w zrezygnowałam z profesjonalnych, jak mi się wydawało zdjęć i postawiłam na naturalizm. Niemej komisja była odmiennego zdania i po kilku godzinach oczekiwań na werdykt, wytypowano zwycięzcę.  

A. M-S.: Usłyszałaś, że dzisiaj  święcisz triumf.

M.W.: Bardzo się zdziwiłam. Sam finisz, emocje zwiane z wyczekiwaniem na ocenę jury, dość mocno mnie wyczerpały. Miałam trzydziesty ósmy numer w kolejności, co ewidentnie mnie demotywowało. Po czterogodzinnych oczekiwaniach wpadłam nawet na pomysł powrotu do domu. Dookoła było mnóstwo pięknych dziewcząt. Niejedna profesjonalnie związana z modelingiem, o którym nie mam pojęcia. Dodatkowo nie jestem typem zakupoholiczki, która spędza czas oddajając się galerianej euforii. Niemniej mój cel poniekąd uświęcał środki. Przyszłam z konkretnym zamysłem i nagle stanął w zasięgu mojej ręki. Okazało się że mogę go zrealizować dzięki wygranej.

A. M-S.: Mówisz o celu – rozumiem, że jest drugie dno tej historii.

M.W.: Nie ukrywam, że poza całą zabawą, w której uczestniczyłam, zwyczajnie potrzebowałam wsparcia finansowego. Rysująca się na horyzoncie nagroda pieniężna mogła podrasować mój budżet. Generalnie nie startowałam w wyborach po to, by zaistnieć na bilbordach. Niemniej właśnie tam promowany jest mój wizerunek. Co oczywiście sprawia mi pewną satysfakcję, niemniej traktuję to z przymrużeniem oka. Moja rzeczywista motywacja miała źródło w mojej pasji, którą jest harcerstwo.

A. M-S.: Ciekawa fascynacja, w mojej ocenie niemalże archaiczna.

M.W.: O harcerstwie mogłabym mówić cały dzień. Od czternastu lat jestem aktywną harcerką. Na tym etapie staram się robić coś więcej niż tylko na poziomie lokalnym. Aktualnie pracuję w Referacie Chorągwi kujawsko-pomorskiej. Jest to wbrew nazwie pion metodyczny gdzie zajmuję się organizacją czasu i szkoleniami młodzieży w wieku od 16 do 25 lat na obszarze naszego województwa. Wkrótce jedziemy na Ślask, gdzie odbędzie się ogólnopolski, kilkudniowy zlot wędrowników Wędrownicza Watra 2011. Przez trzy dni będziemy próbowali dotrzeć różnymi trasami w określone na mapie miejsce. Właśnie w związku z tym rajdem potrzebowałam zasilić konto. Dobre buty trekingowe i nieprzemakalny plecak to podstawa w tego typu wędrówce. Teraz już się nie niepokoję. Wygrana zagwarantowała mi zakup wymarzonego sprzętu. Moja motywacja została przekuta w czyn.

A. M-S.: Widzę przed sobą aktywną osobę, która zmierza do celu, którym jest…

M.W.: Nie chciałabym w tym momencie precyzować co będę robiła w przyszłości. Jedno wiem jeszcze długi czas będę związana z harcerstwem. Mam też plany zawodowe odnośnie farmacji. Jest jednak tyle fascynujących tematów. Co chwila wypływa nowa pokusa angażowania się w kolejne działania. Nie umiem usiąść i nie robić nic. Jestem również związana z naszym studenckim życiem, angażuję się w działalność teatru ACME. Aktualnie skupiamy się wspólnie z teatralnym gronem na realizacji uczelnianego Lip Dub-u. Mamy już gotowy scenariusz, werbujemy kolejnych uczestników i czekamy na pozytywny rozwój wydarzeń.

A. M-S.: Powodzenia w realizacji zamysłów.